Jak niektórzy wiedzą, moją
przygodę z Yamahą TDM 900 rozpocząłem 13 lat temu, marzeniem o kupnie
motocykla. Nie wiedziałem jeszcze, że marzę o TDM-ce, więc bardziej rozglądałem
się za czymś niklowanym i szpanerskim. Pewnie jak wielu trzydziestosześciolatków.
Rodzinie zapowiedziałem, że mają 10 lat, aby do tego przywyknąć. Regularnie
przypominałem upływający czas. Wcześniej matka, a potem żona twierdziła, że mam
wybierać pomiędzy nią a motocyklem.
Mając 45 lat rzekłem: albo ja z motocyklem, albo rób co chcesz. Rok
szukałem choppera, by w ostatnim miesiącu zdecydować się na turystyka.
Ostatecznie zadecydowała moja d…a. Po prostu usiadłem na TDM-ie i poczułem, że
to jest to. Pierwsza miłość – to się czuje. Tym co się stukają w głowę
twierdząc, że to głupota, powiem: serce nie sługa… jak przy wyborze żony.
Początki mieliśmy bardzo trudne, bo prawo jazdy wprawdzie miałem, ale sprzed 25 lat. Trzeba było wykupić dodatkowe jazdy. Pierwsza położenie TDM-ki na podwórku. Potem „w koło komina” i po parkingach. Najdalej 80 km od domu. Takie jednodniowe wypady jak ten: Taki tam króciutki (aż wstyd) wypad początkującego...Tak minął mi sezon 2014.
Zima 2015. Przeczytałem z setkę recenzji szukając warsztatu dla mojej „Tereski”. Mniej zachodu miałem, gdy z żoną szukaliśmy ginekologa-położnika. Ale cóż trzeba komuś zaufać. Tak trafiłem do warsztatu „7 Motors” w Chełmie Śląskim, gdzie Dawid ps. DANVIELD zrobił pierwszą fachową inspekcję motocykla. Ja powiedziałem tylko tyle: „rób co trzeba, bo chcę być pewnym, że jest zrobiony dobrze”. On zrobił resztę, czyli: posprawdzał filtry, powymieniał oleje, płyn w układzie chłodzenia. Sprawdził zawieszenie i zrobił ogólną regulację. Dużo mi opowiadał, z czego ja tylko zrozumiałem, że mam zapłacić 650 zł. No i to, że podobno szczęśliwie trafiłem egzemplarz bardzo zadbany. Przed sezonem wymieniłem jeszcze obie oponki za prawie 1000 zł i wyłącznik przy stopce. Cóż, jak się kocha trzeba płacić. Ktoś już wcześniej mnie tego w niejednym sklepie uczył.
Wiosny nie mogłem się doczekać, więc gdy tylko słońce
ogrzało świat, już na początku marca, ruszyłem w nieco dalszą podróż Spacerkiem: Tychy - Góra Św Anny - Czechy - Tychy. Razem 230 km.
Zatankowałem 10 litrów i jeszcze zostało, co dało mi spalanie na
poziomie 4,3l. TDM-ka spisała się
doskonale, a ja wróciłem prostu szczęśliwy.
Latem jedno czy dwudniowe spacerki motocyklem po polskich drogach – tak dla samej przyjemności.
Jesienią, jeszcze 2015 roku, pognało mnie na wschód. Tym razem samotnie pojeździłem wzdłuż naszej wschodniej granicy nie omijając Lwowa czy Wilna. Od Wisły na wschód - Kresy Polskie. Jazda samemu ma ogromną zaletę - nie trzeba nic planować i z nikim o tym dyskutować. Po prostu siadasz i jedziesz, gdzie Cię oczy niosą i serce podpowiada. Niestety ma też jedną wadę, którą sobie uświadomiłem podnosząc się na poboczu niedaleko Polsko-Litewskiej granicy: gdy się wywalisz to sam musisz podnosić motocykl. A gdy się wywalisz bardziej skutecznie, to może nie być nikogo, kto zadzwoni po pomoc. Ale cóż podniosłem się i jeszcze bardziej ostrożnie ruszyłem dalej. Tylko żal mi było połamanego plastikowego boczku „Tereski”. A taki ładny, oryginalny był. No cóż! Ważne, że nic poważnego mi i TDM-ce się nie stało.
No i tak minął kolejny sezon,
nadeszła zima 2016 i czas na zimowy serwis. Tym razem nie miałem wątpliwości,
moją „Tereskę” może dotykać tylko Dawid. W końcu sprawdził mi się
zabezpieczając bezproblemowe pokonanie tysięcy kilometrów. Znów serwis
zawieszenia, wymiana oleju, płynów i nówki świece irydowe. Moja TDM podobno
abstynentka – nie łyknęła nawet kieliszka oleju. Była też „poważna” naprawa
wymagająca wymiany czujnika hamulca przy kierownicy i to tyle. 630 zł kosztował
mnie serwis po przejechaniu prawie 12 000 km i spaleniu prawie 500 litrów
paliwa. Dlatego nadal kocham moją TDM!
Wiosną 2016 roku, wraz z
towarzyszami z rumuńskiej wyprawy, pojechałem na kilka dni w Bieszczady, a
potem w lubelskie i kieleckie – razem 1300 km. Polska południowo-wschodnia (maj 2016). Po tej podróży zaczął powoli wyciekać olej z
przedniego zawieszenia. Za 200 zł Dawid zrobił co było trzeba twierdząc, że
ktoś kiedyś naprawił tylko jedna stronę. Nie rozumiem takich oszczędności, bo
to przecież chodzi o komfort i pewność podróży. A może, to ja tak tylko się
boję?
Na początku lata kolejna wyprawa mojego życia. Pielgrzymka do Rzymu. W pewien sposób to podziękowanie za tyle wspaniałych chwil w siodle. Tam, dosyć szybko przez Czechy i Austrie. Potem niezwykłe uczucie podczas jazdy ulicami Wiecznego Miasta, a zwłaszcza wjazdu kolumną na Plac Świętego Piotra. A następnie powrót zwiedzając północ Włoch, Austrię i Czechy. Z pielgrzymką do Rzymu i powrót przez Alpy (2016).W sumie przejechałem ponad 4000 km. Jedynym problemem technicznym stał się rachunek bankowy z informacjami o tankowaniu i opłatach za autostrady – drogo!
Po powrocie nieco odpoczynku i kolejny wyjazd na Woodstock. Po raz pierwszy trafiłem w tak niezwykłe miejsce, pełne tylu różnych ludzi, tylu charakterów i pomysłów na życie. Jeżeli jeszcze nie byliście, to polecam wioskę motocyklową przy tym festiwalu. Wprawdzie warunki spartańskie, ale atmosfera przednia. No i organizatorzy zapewnili pełne bezpieczeństwo pilnując przez całą dobę moją TDM-kę. Kolejne 1000 km zaliczone.
W tym roku jeszcze troszeczkę pokręciłem się „w koło komina” i znów mamy zimę i czas podsumowania. Na liczniku od poprzedniego serwisowania przybyło 11000 km przejechanych bez jakiegokolwiek problemu technicznego. Dawid twierdzi, że znów powymienia co trzeba i w dalszą drogę. Wierzę mu, ale jednak martwi mnie przebieg, który nieubłaganie rośnie. Podejrzewam nawet, że żona nocą podkręca mi licznik, aby było więcej. Motocyklem jeżdżę tylko od czasu do czasu, a samochodem stale. Jednak tu przebieg roczny rośnie mi 4 razy szybciej!
Do tego nie wiem, czy to z zazdrości, czy z dobrego serca, ale coraz więcej znajomych twierdzi, że powinienem rozstać się z moją Yamaszką, bo ją zbyt wykorzystuję. Że powinna trafić do kogoś, kto nie będzie ganiał jej po kilkanaście tysięcy kilometrów rocznie. Podobno zasłużyła na łagodniejsze traktowanie. A samemu kupić sobie coś z mniejszym przebiegiem. Tylko, czy to nie zdrada uczucia? No chyba, że to znów będzie TDM J. Inni twierdzą, by dalej jeździć, bo przynajmniej wiem, że jest niezawodna, a te sprowadzane to często oszukane przebiegi mają. A Wy jak uważacie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz